Psychologia w pracy i praca w psychologii
Dzisiaj psychologia pracy i egocentryzm atrybucyjny. Co mnie natknęło na taki temat? Otóż kilka dni temu przekładałam z rodzicami kostkę chodnikową. Mniejsza o to po co, bo to bardzo głupia sytuacja. Istotne jest to, że robiliśmy to we troje. Każdy miał jakiś zakres pracy. Ojciec radził sobie sam, może trochę wolniej, ale jednak, więc wykluczmy go z tych rozważań. Ja współpracowałam z mamą. Ona miała za zadanie wybrać kostkę z bloku i mi ją podać. Ja układałam ją na nowy bloczek. Robiłam to z 2 godziny i byłam przekonana, że jej jest łatwiej. Ja się musiałam schylić i ułożyć to równo, dopasować jak w puzzlach. Ona musiała tylko podnieść i mi bezmyślnie podać…
Oj, jakie było moje zdziwienie, gdy po tych 2 godzinach zamieniłyśmy się rolami. Okazało się, że te kostki wcale nie chcą się podnosić. Wydają się jakby zassane do podłoża i trzeba je porządnie podważać paluchami. Do tego leżą dość wysoko, więc czasem, żeby którąś dostać w swe łapy trzeba się nieźle powyciągać.
Od razu przypomniały mi się zajęcia z psychologii pracy, gdzie z raz wspomnieliśmy o błędach atrybucji w pracy i wtedy coś takiego jak egocentryzm atrybucyjny się pojawiło. Miałam uczucie jakbym znalazła się właśnie w sali wykładowej. Tylko tym razem nie odliczałam czasu do końca zajęć tylko z przejęciem kiwałam głową:
Tak racja! Całkowita prawda! Z życia wzięte.
Czasem, żeby jakieś teorie i pojęcia zrozumieć tak naprawdę, trzeba je odczuć na własnej skórze. A czasem wystarczy, że ktoś je dobrze wytłumaczy 😉
Egocentryzm atrybucyjny – co to ma być?
A więc co to jest ten egocentryzm atrybucyjny o którym cały czas wspominam? To przecenianie wkładu własnego w pracę. Jednocześnie nie doceniamy wkładu drugiej osoby. Kiedy to może mieć znaczenie? Przedstawię ci to na przykładzie klasycznego modelu rodziny z dawnych lat.
Kura domowa
Chyba każdy z nas może w głowie przywołać obraz kobiety-kury domowej. Czy to z życia własnego czy to z filmów. Myślę, że w naszym społeczeństwie mimo, że coraz bardziej postępowym, nie jest to obraz, aż tak abstrakcyjny.
A więc mamy tę Panią co to niby nie pracuje. Siedzi cały dzień w domu. Mamy też męża, co pracuje, codziennie wychodzi z pracy, a jej wartość jest co miesiąc dość realnie przeliczana. I Pan-mąż pracuje 8 godzin z czego przynajmniej pół godziny ma przerwę kawkową. Nie jest to Pan-robotnik tylko Pan-urzędnik, więc trochę sobie posiedzi. Nie umniejszajmy jego pracy. Jest tam wymagający szef i odpowiedzialność. I dość dużo trzeba myśleć. Co by nie mówić, ale bardziej lub mniej, jego praca jest doceniana. Dostaje przecież wypłatę, ma ubezpieczenie, a w przypadku kłótni małżeńskiej może powiedzieć, że to on przynosi pieniądze do domu.
A ona? No ona „nie pracuje”. Wstaje przed mężem, żeby mu zrobić kanapki do pracy. Jemu i dzieciom do szkoły. Wyprowadzi psa, chociaż jak kupowali to podobno dzieciarnia miała się nim zajmować. Wróci i przypilnuje, żeby dzieciaczki nic nie zapomniały. Generalnie poranna wyprawka do szkoły zajmie przynajmniej z pół godziny. Wyszli. Uff! Teraz to luzik. Żartujesz sobie? Teraz to się zaczyna. Sprzątnie, pranie, gotowanie… Niby nic, ale zajmuje tak dużo czasu, że kobitka ledwo ma czas po zadku się podrapać. Może jakimś cudem znajdzie 15 minut na kawę zanim wszyscy wrócą do domu. Albo i nie. Gdy wrócą raczej nikt jej nie pochwali za dobrą pracę. Na koniec miesiąca nie dostanie wypłaty, ani dodatku za nadgodziny. Nikt jej nie nazwie pracownikiem miesiąca.
Czemu tak się dzieje? Czyżby cała jej rodzina to niewarta zachodu zgraja leniwych ślepców? Nie koniecznie. Więc dlaczego jej nie doceniają?
Egocentryzm atrybucyjny – przyczyny
Egocentryzm atrybucyjny może mieć wiele przyczyn. W większości mają dziwne nazwy jak heurystyka dostępności, co nie mówi za wiele, a tym bardziej nie zapada w pamięć. Dlatego spróbuję przedstawić to w sposób bardziej obrazowy na przykładzie naszej kurki.
Dostęp do danych
Pierwszym z powodów może być niejednakowy dostęp do danych. Zauważ, że gdy kura domowa zaczyna swoją główną zmianę nikogo nie ma w domu. Nikt nie patrzy na jej pracę, a jeżeli dobrze ją wykonuje to nawet nie wie co by było gdyby… Bo gdyby nagle, wyjechała, zniknęła albo się zbuntowała to dostęp do danych by się zwiększył. Rodzina mogłaby na własnej skórze ocenić ile robi kura domowa. Jednocześnie żonka może docenia męża, ponieważ ma łatwy dostęp do jednej z danych – wyciąg z konta. Ogólnie łatwiej nam dostrzec, że coś jest niż to, że czegoś nie ma.
Wybiórcze kodowanie
Nawet jeżeli Pani kurka kiedyś opowiedziała swojemu mężowi ile to ona ma pracy i że się ledwo wyrabia na zakrętach, to wiele to nie zmieni. Czemu? Facet pewnie nawet jej nie słucha. A nie, bo może nawet dokładnie słucha, ale po miesiącu lepiej zapamiętasz to czego sam doświadczyłeś niż co usłyszałeś. Człowiek jest też tak skonstruowany, że lepiej zapamiętuje informacje, które dotyczą jego samego. Nie wierzysz?
Przypomni sobie jak chodziłeś do szkoły i Pani nauczycielka czytała oceny z klasówki. Przecież czytała wszystkie, ale czekałaś na swoją i po 5 minutach mogłeś już nie pamiętać oceny kolegi. No chyba, że co sekunda ci ją przypominał, chwalipięta jeden… W każdym razie człowiek lepiej przyswaja informacje o sobie, zwłaszcza jak są związane z emocjami. Zwracamy na nie większą uwagę, bo są bardziej istotne.
Dlatego jeżeli Pani kurka przeżywała dany dzień jako strasznie pracowity i stresujący, bo teściowa miała wpaść z wizytą i psiunio akurat wtedy zesrał się na środek dywanu, to ten dzień zapadnie jej w pamięci na długo. Za to, gdy mąż miał okropny dzień w pracy, bo przedstawił prezentacje z rozpiętym rozporkiem, a na dodatek kolega przypisał sobie część jego zasług, to choćby jej to godzinę opowiadał, ona i tak będzie lepiej zakoduje swoją historie. W konkursie na najgorszy dzień miesiąca oczywiście też wygra ona.
Wybiórcze odtwarzanie
A teraz nasza zawodna pamięć. Zmieńmy coś w naszym przykładzie. Niech w końcu Pan i Pani robią coś razem. A skoro razem, to pewnie święta 😀 No, więc wyobraź sobie zamieszanie przed świętami. Każdy ma coś do roboty. Dzieci mają posprzątać swoje pokoje. Ona gotuje. On robi zakupy i załatwia choinkę. I tak dalej… Gdy będą to wspominać w okresie wakacji, każde z nich bez większego problemu będzie mogło podać przynajmniej 20 przykładów własnego zaangażowania w święta i może ze 2 swojego partnera.
Jaki z tego morał?
Warto czasem wejść w cudze buty. Chyba tylko w taki sposób można docenić cudzą pracę i zrozumieć się nawzajem.