Właśnie umarł mój dziadek, a ja nie płaczę. Chodzę i sprzątam. I czuję się z tym bardzo źle. Nie z samą śmiercią, a bardziej z tym, że powinnam czuć, rozpaczać. Ale czemu powinnam? Zaczęłam się zastanawiać, czy reakcja na stratę zawsze musi być taka sama. I czy są zdrowe i niezdrowe sposoby przeżywania żałoby?
Kulturowa norma żałoby
Jeżeli słyszymy o śmierci w rodzinie, wyobrażamy sobie płacz, rozpacz i wszechobecny smutek. Nie raz na pogrzebach spotykałam się z tym, że ktoś mnie przytulał lub klepał po plecach mówiąc
Wszystko będzie dobrze.
Ludzie z góry zakładają jak powinna się zachowywać osoba w obliczu straty. Na pewno nie jeden z was spotkał się z niepochlebnymi opiniami na temat osób, które nie płaczą na pogrzebach:
Widać, że go nie kochała.
Ona nie ma uczuć.
Musiało im się nie układać.
Jednocześnie w stosunku do osób, które płaczą najmocniej i najgłośniej lecą opinie zupełnie przeciwne:
Ale musieli być zżyci.
Biedny chłopak. Nie wiem jak on poradzi sobie z taką stratą.
Bardzo możliwe, że byłabym w stanie intensywnie przeżywać stratę dziadka, jednak w pierwszej minucie po uzyskaniu informacji o jego śmierci zaświeciła mi się jedna lampka:
Co powinnam?
Czy mam się pakować i lecieć szybko do Polski? Co wypada mi napisać? Czy powinnam się rozkleić? Tak się zastanawiałam co wypada i co powinnam, że już sama się w tych emocjach pogubiłam.
Żałoba pozbawiona praw
Jest jeszcze jeden ciekawy i ważny wątek w tematyce żałoby. Są to sytuacje w których pewne normy kulturowe wskazują na to kto może, a kto nie powinien odczuwać żalu w danym momencie. Te normy społeczne są w stanie pozbawiać kogoś prawa do przeżywania straty.
I teraz pewnie się nastawiasz jak to możliwe i w jakich sytuacjach może występować?
Pary homoseksualne, mały stopień pokrewieństwa lub jego brak. Może być to również żałoba bez śmierci np. narodzenie niepełnosprawnego dziecka lub nieudane poczęcie.
Żałoba patologiczna
Od momentu rozważań na temat żałoby, w psychologii zostało wprowadzone rozróżnienie na żałobę normalną oraz tę patologiczną/skomplikowaną/nierozwiązaną. Badacze rozwijali koncepcje na temat tego co jest nie tak w procesie żałoby. Jednocześnie ułożyli sobie jakiś jeden model poprawnego jej przechodzenia, któremu poświęcali znacznie mniej energii.
Początkowo sądzono, że cierpienie jest wręcz obowiązkowym elementem żałoby, a pozytywne emocje w czasie jej trwania nie mają prawa istnieć.
Style żałoby
Z czasem się to zmieniało i wyodrębniono między innymi różne style żałoby.
Terry L. Martin i Kennethy J. Doka wyróżnili styl intuicyjny i instrumentalny.
Założyli, że każdy znajduje się na kontinuum między tymi dwoma stylami. Styl intuicyjny to dla badaczy mniej więcej to jak wyobrażamy sobie typowego żałobnika. Osoba skupiająca się na swojej stracie pogrąża się w negatywnych emocjach. Z drugiej strony mamy styl instrumentalny, którego posiadacze rozpatrują stratę raczej w formie wyzwania. Działają, załatwiają i rozwiązują problemy.
Tylko ten drugi styl nie zawsze odpowiada normom przyjętym w społeczeństwie.
Czy żałoba może być patologiczna?
Może. Żałoba staje się patologiczna między innymi wtedy, gdy osoba przeżywa ją w sposób dla siebie nienaturalny.
Wyobraź sobie kobietę, która traci męża. Jest osobą bardzo emocjonalną i wszystko przeżywa z dużych hukiem. Normalne dla niej jest tradycyjne podejście do żałoby. To naturalne, że płacze i okazuje na wewnątrz całe swoje cierpienie. Ale jest problem! Teraz jest samotna. Musi załatwić pogrzeb. Jest też dużo papierków, a zawsze zajmował się tym jej mąż. Nie ma też nikogo, kto by ją w tym wyręczył. Takim sposobem, wtedy gdy najbardziej potrzebuje przeżyć stratę, nie może tego zrobić, ponieważ życie zmusza ją do działania.
Jest też druga strona. Osoba zamknięta w sobie, nastawiona na działanie. To ja! Umarł mi dziadek i co robię? Siadam i piszę. Kombinuję też jak dostać się na pogrzeb, mimo przeciwności losu. Uroniłam może jedną łzę. Tyle. I nawet nie mogę sobie wyobrazić, że ktoś miałby mi to odebrać i powiedzieć:
A teraz ty tutaj sobie siądź i płacz. Nie musisz nic robić. Twoim zadaniem jest rozpaczać.
Nie jest w tym nic złego, że reagujemy inaczej. Nie ma nic złego w tym, że każdy przeżywa stratę inaczej. A okazywana przez nas reakcja na tak trudne wydarzenie w żadnym wypadku nie może być wyznacznikiem naszej więzi z daną osobą.
Istnieje taka praca Kathleen R. Gilbert, której tytuł brzmi jakby był wyjęty z wiersza
Doświadczyliśmy tej samej straty, dlaczego nie doświadczamy takiej samej żałoby
Żałoba przedłużająca się
Zwykła żałoba może stać się patologiczną również wtedy, gdy nie służy adaptacji. Są sytuacje, gdy matka kochająca dziecko zatraca się w swojej stracie i nie ruszy z miejsca bez pomocy zewnętrznej. Bywają sytuacje, że żyjący stawiają ołtarzyki zmarłym, zamykają pokój, zostawiają wszystkie rzeczy i nie pozwalają ich ruszyć. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Ten czas mimo, że czasem jest określany, nie jest jednakowy dla każdego. Dla jednego są to dwa miesiące, a innemu do pełnego przeżycia żałoby potrzeba pięciu lat. To co powinno być naturalne, to słabnięcie negatywnych emocji związanych ze stratą. Jest to naturalne dla człowieka, że z czasem zapomina o tym co złe. Powstał o tym nawet jeden post do którego przeczytania cię zachęcam – Złe wspomnienia giną szybciej.
Czas goi rany i mam nadzieję, że zagoi i twoje.