Okrutne eksperymenty przeprowadzone na zwierzętach
Mimo, że w większości badania i eksperymenty są potrzebne i służą rozwojowi nauki to czasem … nie wiem, czy sposób ich przeprowadzenia jest wart wyniku.
Jesteś dumny z naszej nauki? Z ludzkich odkryć, osiągnięć? Ja czasem jestem, jednak są rzeczy, które mrożą mi krew w żyłach. Niektóre eksperymenty nie powinny nigdy mieć miejsca. Nie powinny się wydarzyć, ani w ogóle przyjść nikomu do głowy.
Naprawdę warto?
Podczas studiów poznałam kilka takich eksperymentów, które na dobre zapadły mi w pamięć. Niektóre rzeczy można jeszcze próbować wytłumaczyć. Możesz powiedzieć
Czym jest życie kilku świnek morskich w porównaniu do milionów cierpiących z powodu nowotworów? Gra warta świeczki.
I może masz rację, ale co ma ta biedna świnka morska do twojego raka? Ani ci środowiska nie zatruła, ani nie odpowiada za twoje decyzje, a ma cię ratować? Jednak jestem w stanie zrozumieć motywacje i z trudem, ale mogę jakoś wytłumaczyć takie okrucieństwa.
Są jednak takie eksperymenty, które były motywowane jedynie ciekawością. Niczym innym. Wynik, ani nawet przewidywany wynik nie mógł w żaden sposób uratować czyjegoś życia. Ich przeprowadzenie służyło tylko i wyłącznie udowodnieniu teorii chorego egoisty. I dla podbudowania ego tych naukowych-narcyzów cierpiały zwierzęta. Tak. Są powody za które nienawidzę psychologii, mimo że na co dzień ją kocham.
Biedne pieski Seligmana
Jako zatwardziała miłośniczka psów nie jestem w stanie zrozumieć jak ktoś mógł stwierdzić, że rażenie prądem małych szczeniaczków będzie dobrym pomysłem. Wy macie jakiś pomysł?
Jak wyglądało badanie?
Podzielono szczeniaczki na dwie grupy. Te, które będą katować, ale dadzą im drogę ucieczki i na te nad którymi po prostu będą się znęcać. Mogłabym ująć to bardziej profesjonalnie, ale nawet nie chcę.
Wyobraź sobie pokój podzielony na dwie części przegródką, którą trzeba przeskoczyć, aby znaleźć się po drugiej stronie.
Pierwsza grupa szczęściarzy była rażona prądem od podłogi, jeżeli pies przeskoczył przez przegródkę miał czasowy spokój. Po drugiej stronie pomieszczenia prąd był odłączony.
Druga grupa już nie miała tyle szczęścia, ponieważ nawet po przeskoczeniu pies nie mógł uniknąć rażenia prądem. Pod napięciem były obie części pomieszczenia.Psy próbowały skakać z jednego końca na drugi. Wszystko aby tylko uniknąć bólu, jednak ostatecznie po wielu nieudanych próbach po prostu kładły się na podłodze wiedząc, że żadne ich działanie nie przyniesie efektu. Psy tak pozostawione znosiły cierpienie, w końcu odmawiały nawet przyjmowania pokarmu. Stały się całkowicie bierne i pogrążone w apatii.
Podjęto drugą próbę. Gdy pies już się poddał, jak na złość zmieniano zasady gry. Teraz pokój działał jak w grupie szczęściarzy. Połowa pod prądem, połowa bezpieczna. Ale pies już wcale nie chciał znowu próbować. Eksperymentator na siłę przeciągał psa na bezpieczną stronę by pokazać mu, że teraz może się łatwo uratować. Psy i tak pozostawały bierne.
Pewnie zastanawiasz się co to udowodniło? Czemu miał służyć ten chory eksperyment? Już raz pisałam o tym zjawisku. Jest to wyuczona bezradność Kliknij i przeczytaj więcej na ten temat.
Topienie szczurów
Rozumiem, że nie każdy musi lubić gryzonie. Niektórzy mogą się ich brzydzić albo bać, ale nikt chyba nie będzie patrzeć bezczynnie jak bezbronny zwierzak walczy o życie i się topi. A to właśnie robił Curt Paul Richter.
Jak zwykle podzielono zwierzaczki na dwie grupy, jednak żadnej z tych grup nie mogę nazwać szczęśliwej. Szczury wrzucono do beczki z zimną woda. Beczka była tak zbudowana, aby szczurki nie miały możliwości ucieczki. Śliskie i wysokie ścianki skutecznie uniemożliwiały wszelkie próby wydostania się. Szczurek wrzucony do takiej śmiertelnej pułapki toną po kilkunastu minutach walki o życie. Drugiej grupie po wrzuceniu do wody podano kijek po którym mogły się wdrapać i uratować życie. Wyszły z zimnej wody i… wrzucano je tam z powrotem. Tym razem pływały kilkanaście razy dłużej. Eksperyment dobiegał końca dopiero, gdy zwierzę wyzionęło ducha.
Nadzieja umiera ostatnia. Nadzieja motywuje i zwiększa wolę walki. Do tego na prawdę nie potrzeba było eksperymentu.
Małpki Harlowa
Jak możecie zobaczyć na filmie Harry Harlow zamknął małe małpki w pomieszczeniu z dwoma sztucznymi matkami. Jedna była nieprzyjemna, druciana, ale dawała mleko. Druga nie dawała pokarmu, jednak była jedynym miękkim obiektem w pomieszczeniu. Małpy oczywiście korzystały z tej dającej pokarm jednak tylko na czas karmienia. Pozostały czas spędzały z drugą matką. Wybierały ją nawet, gdy robiła im krzywdę np. poprzez zrzucanie małpki z siebie. Małpki pozostawione jedynie z drucianą matką przeżywały silny stres, miały rozwolnienie i ostatecznie umierały.
Co wniosły te eksperymenty na małpach? Miłość jest dziecku niezbędna do przeżycia. Jest tak pierwotna jak głód i pragnienie. Ale czy przeciętna matka nie wie o tym? Chyba wie, a nawet gdy wyniki takich badań już są zdarzają się ludzie, którzy dalej twierdzą, że dziecku wystarczy zapewnić dach nad głową, ubranie i pełną miskę.
Eksperymenty te trwały od 1950 do 1985 roku. 35 lat znęcania się nad małpami. Gratulacje dla badaczy! Ciekawe co jeszcze zdążyli wymyślić w trakcie i o jakich elementach nigdy się nie dowiemy.
A wy co myślicie na ten temat? Macie jakieś wytłumaczenie dla okrucieństwa? Który eksperyment zaszokował was najbardziej? A może chcecie taką listę eksperymentów przeprowadzonych na ludziach?